niedziela, 5 stycznia 2020

Ostrygowy pierwszy raz - 29 wrzesień 2019r.- Dzień 1 rejsu - Women's Sailing Team

Ranek, 8:15, kuchnia nie zaspała.




Tak, w tym roku główne dowodzące kambuzem to również Karolinka i Jola. Nikt lepiej nie wymyśla dań, nie gotuje, co więcej - nikt nie robi zakupów tak idealnie, że w zasadzie nic się nie marnuje. Zostanie z obiadu? Luz, na pewno jakaś zapiekanka albo leczo z tego będzie na kolację 😁 I wiecie co jest najlepsze? To wszystko jest wyśmienite!!

Załoga melduje się w pełnej gotowości. Załoga znana, ale przedstawić trzeba, wszak mamy nowego członka załogi i nowe, określające nas przymiotniki przy imionach na naszych rejowych koszulkach.

Jajcarska Jola
Aktywna Agnieszka
Anielska Aldona
Elitarna Ewa - nasz nowy narybek. Nowa, ale jak ona rzuca cumę. W zeszłym roku to ja byłam prawą (albo lewą, w zależności jak spojrzeć) cumującą, w tym z miłą chęcią oddałam cumę Ewie (strasznie muszę się pilnować, żeby nie powiedzieć do Ewci tak jak nie lubi gdy się do niej mówi 😋)

Idealna Iwona
Jędzowata Jola
Kapitalna Karolina
Kapitalna Kasia
Rączy Rudolf (do dzisiaj nie wiem dlaczego Kasia to Rudolf, a Rudolf to Kasia)

Magiczna Marzena
Swobodna Sylwia


Załoga gotowa, pora ruszać.

Jeszcze tylko należy przywitać się z Neptunem


Nie od razu jednak kierujemy się wprost w kierunku kanału, który wyprowadzi nas z zatoki na pełne morze. Najpierw coś dla podniebienia. Płyniemy w miejsce gdzie zakupimy świeżutkie, prosto z morza mule.



Docieramy do hodowli.



gdzie wprost z morza, świeżutko wyłowione kupujemy mule i ostrygi. Dla niektórych z nas to będzie pierwszy raz z ostrygą 😀




Marek pełni honory rozpruwacza ostryg. Niektóre przytupują nie mogąc doczekać się zjedzenia ostrygi inne zaś zastanawiają się jak w ogóle to zjeść 😂


 No i już, do odważnych świat należy











Jola jakaś taka zadowolona mimo, że ostryg nie jadła. Hmmm, a może to my tak zabawnie wyglądałyśmy?

Pojedzone, zatem q drogę, płyniemy. Cel? Celu dzisiaj nie osiągniemy, nie ma na to szans. Zbyt odległy cel sobie wybrałyśmy. Znajdziemy jakąś miłą zatoczkę, w której zacumujemy na kotwicy i spędzimy tam noc.


Przyszła pora na pierwszy prezent dla Karolinki i nie pierwsze już "Sto lat"
Dmuchana róża, która przyjechała z Poznania w bagażu Agnieszki ma rzecz jasna swoją historię. Nie mogło być tak, że Karolinka dostaje pudełko z dmuchańcem w środku. Oj nie. Część pilnuje Karolinki na pokładzie, a reszta, po kolei (w kajucie mieści się tylko po jednej osobie plus dmuchaniec) pompuje różę. Potem rzecz jasna był problem z wyjściem z kajuty. Ubaw był po pachy. I niespodzianka się udała.




Przyszła też pora na pierwszy obiad na wodzie, mule w naszym osobistym wykonaniu.





Czy ja wspominałam już, że u nas nic się nie marnuje????
Nic, dosłownie nic 😋


To był dość długi przepływ, ponad 7 godzin. Wpływamy do pięknej zatoki, rzucamy kotwicę. Jesteśmy na wysokości Hvaru i Wysp Piekielnych.


Zażywamy pierwszej kąpieli morskiej w tym roku. Woda jest wspaniała, zabawa jest wspaniała. Widoki są cudowne, ludzie są zdecydowanie najlepsi. Raj to? Zdecydowanie raj!!








A wieczorem - długie i mądre Polaków rozmowy. To był wieczór marzeń, a w zasadzie rozmowy o marzeniach. Tych małych i dużych, tych spełnionych i tych jeszcze czekających na spełnienie.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz